- Siedmioletnie naukowe doświadczenie jest doskonały przykładem, że śmiech można rozpatrywać w sposób naukowy. Wartością jest interdyscyplinarność festiwalu. Swoje referaty wygłoszą przedstawiciele wielu dziedzin, od filozofii po elektronikę, wśród nich prof. Morawski, który jest autorem 22 patentów - mówi dr Weronika Ślęzak - Tazbir, dyrektor festiwalu jest zróżnicowany. Podczas prelekcji dowiemy się jak koncerny radziły sobie z kryzysem i w jakich sytuacjach kryzysowych wykorzystały dowcip. Naukowcy przeanalizują humor w środowiskach pszczelarzy, a psychologowie pochylą się nad kwestią strachu przed Od początku naszego festiwalu towarzyszy nam banan, który jest symbolem uśmiechu i ikoną naszego spotkania- dodaje dyrektor sympozjów wspierają finansowo studentkę Ewelinę, która ze względu na chorobę - czterokończynowe porażenie mózgowe, potrzebuje notebooka do drugiego dnia festiwalu będzie gość specjalny, w tym roku organizatorzy zaprosili Artura Andrusa, który wygłosi referat pt. "Piłem w Spale, spałem w Pile".- Charakterystyczne jest to, że co roku gościmy pewną liczbę stałych uczestników, ale cieszymy się bardzo, że do naszego grona dołączają nowi. W tym roku przygotowaliśmy warsztaty dla pracownic przedszkoli, które poprowadzą studentki KUL i dotyczyć będą pedagogiki cyrku - podkreśla dr Ślęzak - dodaje dr Anna Elżbieta Sekuła, kulturoznawca i socjolog - Duże społeczności miast są bardziej otwarte na śmiech. Natomiast małe grupy są bardziej zamknięte i skupione na swoich własnych potrzebach i własnym humorze - czego śmieją się Polacy? Dalej najbardziej dominują kawały blondynach i teściowych. Często kawały o tematyce życia codziennego z cyklu "Przychodzi baba do lekarza…" dominują podczas rodzinnych imprez. Niestety nie umiemy śmiać się z siebie, co bardzo utrudnia nam życie, bo nawet gdy na ustach mamy uśmiech, to w głębi duszy czujemy się pokrzywdzeni. Humor regionalny w Polsce szczególnie widoczny pomiędzy Śląskiem i najbardziej z południowych nacji, cieszą się z życia, akceptują je takim, jakie jest. Codziennie rano budzą się ze śmiechem i towarzyszy im przez cały dzień i wszędzie, niezależnie od miejsca. Włoski styl bycia ma to do siebie, że śmieją się bardzo głośno i często, nie muszą mieć nawet specjalnego poczucie humoru należy do serii czarnego humoru. Bawią się słowami układając je w pewną grę słowną, skupiają wyrazy o wieloznaczności. Śmieją się z niedomówień i nonsensów. Ich humor jest bogaty w sarkazm, ironię i absurd. Brytyjczycy mają do siebie dystans i opiera się na starannym portretowaniu postaci. Bohaterowie to prawdziwe Amerykanie, mimo iż mówią tym samym językiem, za śmieszne uważają zupełnie coś innego. Źródłem humoru amerykańskiego bywają kontrasty, nieporozumienia, a nierzadko również uprzedzenia, związane z różnicami obyczajowymi, etnicznymi czy geograficznymi. Żarty sytuacyjne, jasne i odczytywane przez wszystkich. Komedia amerykańska gwarantuje po prostu dobrą rozrywkę. Humor zza oceanu jest przystępny, prosty i zrozumiały. Może, ale wcale nie musi być prymitywny. Wręcz przeciwnie, bywa bardzo południowi sąsiedzi Czesi mają do siebie duży dystans, czego możemy im zazdrościć. Żartują ze swojej historii i języka, ale są świadomi własnej wartości, niestłumionej przez globalizację czy europeizację. Nieofensywnie, ale stanowczo stoją na straży swoich słabości, kultywując piwo i knedliki, niechętnie ulegając zachodnim modom. Czesi uczą Europę, poprzez swoje książki, filmy, muzykę, uśmiechać się przez łzy, uczą śmiechu nostalgicznego, operują tragiczno - zabawnym słowem, sytuacją, śmieją się głośno, a ich żarty nie zawsze bywają śmieszne, mają pozornie duży dystans do siebie. Większość kawałów dotyczy innych narodowości oraz mieszkańców wschodnich landów, nie jest im obce śmianie się z czyjegoś nieszczęścia. Często można się spotkać ze stwierdzeniem, że humor naszych zachodnich sąsiadów jest ciężki i dosadny i nikt po za nimi się z niego nie śmieje, dlatego nie jest obcy pogląd, że Niemcy nie posiadają poczucia humoru. Oczywiście kulturalni Niemcy zastrzegają, że takie dowcipy są w bardzo złym guście i mile widziane są zupełnie inne.* CZYTAJ KONIECZNIE:*ZOBACZ LISTĘ ZAWODÓW DO DEREGULACJI*Hans Kloss powrócił FILM, ZDJĘCIA, RECENZJE, czyli HISTORIA PRAWDZIWAOsoba obdarzona poczuciem humoru zawsze jest mile widziana w towarzystwie i łatwiej jej nawiązywać kontakty. Trudna rzeczywistość — czy to wojna, niewola, kryzys - jest bardziej strawna, gdy się ją obśmieje, przedstawi w krzywym zwierciadle. Poczucie humoru mamy różne, zależne również od narodowości. Z badań wynika, że Niemieckie sobotnie media podkreślają, że Władimir Kliczko jeszcze nie mierzył się z tak dużym zawodnikiem, jak Wach."Tak wielkiej powierzchni do trafiania Kliczko nie miał jeszcze nigdy" - to już z kolei cytat z "Bilda", który pisze o Polaku "Kinn-Kong" ze względu na mocno wysunięty Wach - Kliczko: zobacz, gdzie można obejrzeć!"Na nim mógłby nawet helikopter lądować. Podbródek jest tak wielki, że można w niego trafić nawet z zamkniętymi oczami" - mówił Jonathon Banks, który będzie stał w narożniku dziennikarze podkreślają, że Wach bardzo sumiennie przygotowywał sie do starcia z Kliczką. Informują, że w związku z walką Polak od pięciu miesięcy nie miał w ustach alkoholu, nie uprawiał seksu, a także nie jadał słodyczy. 35,5 proc. ankietowanych uważa, że Niemcy są neutralne wobec Polski. 22,7 proc. respondentów uważa Niemcy za kraj wrogi wobec Polski. 21,8 proc. badanych nie ma zdania w tej kwestii
Der Popolski Show to nowy rozrywkowy przebój w niemieckiej telewizji wymyślony przez znanego komika, Achima Hagemanna. W programie grupa niemieckich satyryków i muzyków udaje polską rodzinę z zabrzańskiego bloku. Śląska familia to wąsaci mężczyźni, którzy tłoczą się w ciemnym pokoju, piją wódkę, rzucają kieliszkami, a najczęściej słyszanym zwrotem jest gromkie: "Na zdrówko!".Show zdobył już ogromną publiczność, a wytwórnia Sony BMG wydała Popolskim płytę. Żeby nie było wątpliwości, album nazywa się "Live in Zabrze". Na okładce ogórek kiszony z polską flagą. U naszych zachodnich sąsiadów wciąż najczęstsze i najśmieszniejsze są "Polenwitze". Wielki sukces programu o fikcyjnej rodzinie Popolskich z Zabrza dowodzi, że Niemcy wciąż chcieliby widzieć w Polaku mało rozgarniętego pijaka, któremu cywilizacja uciekła razem z planem Marshalla. - Polaków lubimy i mamy mnóstwo polskich przyjaciół - deklaruje Achim Hagemann, serialowy Paweł Popolski. - Nie pokazujemy Polaków kradnących samochody, przedstawiamy ich raczej w pozytywnym świetle. Owszem, powtarzamy pewne stereotypy, ale przecież to tylko zabawa. Jednak mniej wymagający widz nie znajdzie większej różnicy między Der Popolski Show, a prymitywnymi dowcipami o Polakach, stanowiącymi normę w telewizji za zachodnią Niemcy mają żenujące poczucie humoru - uważa Krzysztof Skiba, satyryk, publicysta i członek grupy Big Cyc. - Skoro im dalej wydaje się, że Polak ma wąsa, stary sweter i od rana do wieczora pije wódkę, to my powinniśmy sądzić, że Niemiec to śmierdzący kapustą facet z brzuchem, w mundurze Wehrmachtu, z hełmem na głowie i piwem w dłoni. Pytanie tylko, czy sami nie przedstawiamy się w podobnym świetle, jak robią to Popolscy? Bo czymże innym jest komediowy sitcom pokazywany w naszej telewizji o przygodach rodziny Kiepskich?Na zdrówko! - mówi z niemieckim akcentem Paweł Popolski, wąsaty szef fikcyjnej śląskiej rodziny. W dłoni dzierży kieliszek, który wespół z bratem Januszem opróżnia, a potem rzuca za siebie i rozbija o starą jak przystało na prawdziwych Polaków, mają ponure M3 w szarym mrówkowcu przypominającym katowicką Superjednostkę. Familia rezyduje w mieszkaniu stworzonym specjalnie na potrzeby kabaretu. Projektanci nie żałowali fantazji - obok zużytych mebelków stoi odbiornik telewizyjny z drucianą anteną i stolik z flaszką czystej. Kuchnia wygląda jak stara piwnica, a w pozostałych pokojach na widzów czekają kolejne niespodzianki. W jednym z nich leży nawalony Mirek Popolski, który na widok kamery mamrocze w pijackim zwidzie: "Co jes?! Szpokojnie!".Stolec w woreczkuPopolskich wymyślił komik Achim Hagemann. Pochodzi z Zagłębia Ruhry, najbardziej "polskiego" regionu w Niemczech. To tu w XIX w. wyemigrowało około 350 tys. naszych rodaków i większość ich potomków do dziś mieszka w Duis-burgu czy Bochum. Jeden z nich, Frank Baranowski, jest nawet burmistrzem Gelsenkirchen. W książkach telefonicznych pełno tu polskich nazwisk, a w potocznej mowie zachowały się takie słowa, jak duppa czy dobsche. - Mam wielu polskich przyjaciół, a parę lat temu miałem nawet dziewczynę z Polski. W Zabrzu poznałem jej rodzinę, wypiłem z nią morze wódki i wpadłem na pomysł stworzenia kabaretu z rodziną Popolskich w roli głównej - tłumaczy Hagemann. - Fakt, oni ciągle piją, ale gdy ja spotykam się z moimi polskimi przyjaciółmi, też tankujemy czystą, żołądkową, albo żubrówkę z sokiem! A Niemcy wcale nie piją mniej. Zresztą, to tylko zabawa. Krytycy show, których zaczyna w Polsce przybywać, już wytykają Popolskim powielanie stereotypów używanych przez mało wybredną publiczność telewizyjnego satyryka Haralda Schmidta, znanego choćby z powiedzenia: "Jedźcie do Polski, wasze samochody już tam są".Prymitywne polenwitze to w Niemczech nadal codzienność. Jak zareklamować mecz Polska-Niemcy na mistrzostwach Europy? Najlepiej zrobią to kibice wunderteamu Jurgena Klinsmanna, którym Polacy sprzed nosa sprzątnęli auto. Reklama Media Markt? Polacy w sklepie nie kradną ochroniarzom zegarków ("Jaki uczciwy Polak!" - mówi jeden z nich), za to pozbawiają ich spodni. W telewizji Pro7, polska mama przynosi swojemu synowi... stolec w woreczku, żeby miał się czym bawić. tralalaTrzeba przyznać, że program Hagemanna jest bardziej poprawny politycznie. Jak podkreśla sam pomysłodawca, Polacy są w nim przedstawiani w znacznie sympatyczniejszym kontekście. Popolscy samochodów kraść nie muszą, bo mają "polnische sportwagen", czyli poczciwego malucha. Paweł i Janusz jadą nim do Niemiec, żeby podpiąć się pod nadajnik telewizji WDR. Zadanie wykonują za pomocą młotka, zardzewiałego klucza typu "francuz" oraz anteny dachowej z doklejoną michą. Na przekazie telewizyjnym zależy im szczególnie, bo mają światu do opowiedzenia swoją historię. Ta rozpoczyna się kilkadziesiąt lat temu, na odpuście w Pyskowi-cach. Dziadek Piotrek Popolski, po wychyleniu tam 22 kieliszków wódki, udaje się w drogę powrotną do Zabrza. Sunąc na rowerze w strumieniach deszczu, wymyśla swoją pierwszą piosenkę, która zaczynała się od słów: "Ej, dobrze, dobrze tralala". Kompozycja staje się początkiem muzyki pop i obiektem badań muzykologicznych. Hmm....- Muzyka pop została wynaleziona w Polsce! - oświadcza Hagemann vel Paweł Popolski z werwą wariata, który twierdzi, że kosmici wylądowali na jego oślej łączce. - Dziadek nazwał swój wynalazek "popolskimusik", a potem skrócił nazwę do "pop musik". Tu zaczyna się robić ciekawie. W ciągu swojego długiego życia, Piotrek Popolski skomponował ponad 128 tys. przebojów, które potem zostały mu ukradzione przez podstępnego sprzedawcę aut. Czyż to nie swoisty kulturowy oksymoron? Idźmy dalej. Podły złodziej rozpowszechnił piosenki na całym świecie. Zostały zniekształcone, a ich autor popadł w zapomnienie. Tak było np. z przebojem "Chery, Chery Lady", który w rzeczywistości jest songiem rockowym i opowiada o pięknej sprzedawczyni czereśni na targu w Zabrzu. - Mamy takie powiedzenie: "Dieter Bohlen stole all the hits from Polen" - Dieter Bohlen (członek Modern Talking) ukradł wszystkie przeboje Polakom. W zabawny sposób chcieliśmy odwrócić ten nieszczęsny i nudny stereotyp Polaka-złodzieja. Popolscy są jak potomkowie Bacha, walczący o prawa do dzieł swojego papy - śmieje się Hagemann. Z lekkością czołguChoć show można oglądać w internecie, Niemcy udający Polaków nie są kolejnym wynalazkiem YouTu-be. O odcinki Popolskich biją się niemieckie stacje telewizyjne. Zabrzańska rodzinka zaczynała w WDR, a teraz co sobotę występuje w NDR, nadającym dla północnych landów. Chętne do pokazywania programu są też telewizje z innych regionów Niemiec. Jak wyjawił Hagemann, rozmowy w tej sprawie są bliskie finału. Kontrakt na wydanie płyty podpisał z grupą gigant na rynku, wytwórnia Sony BMG. Na występy "polnische familie" przychodzą tłumy. A wśród nich (o zgrozo!) Polacy!- I proszę mi wierzyć, jeszcze nie zdarzyło się, żeby któryś poczuł się obrażony - zapewnia Herr Hage-mann. - Opowiem anegdotę. Jednym z moich ulubionych skeczy jest ten o zdobyciu Księżyca przez naszego przodka, który o pół godziny wyprzedził Amerykanów. Pokazuję wielki statek kosmiczny NASA i małą polską rakietę, zbudowaną w garażu. Polacy pękają ze śmiechu, za to Amerykanie wściekają się, że... przecież było inaczej! Podziwiam Polaków za to, że tyle wieków wytrzymali między dwoma mocarstwami. Nigdy nie mieliście łatwo i dzięki temu jesteście niepokorni, kreatywni i odważni. Nas Paweł Popolski trochę przekonał. Ale Krzysztof Skiba, satyryk, publicysta i lider grupy Big Cyc, omamić się nie dał. Dla niego Po-polscy to tylko kolejna wersja niemieckiego dowcipu toaletowego, który swoją lekkością dorównuje germańskim czołgom. I twierdzi, że w taki sposób Niemcy leczą swoje kompleksy: - Niemiecka gospodarka kuleje, ludzie tracą pracę, więc można pokazać biednych Polaczków, którzy mają gorzej, bo do nich cywilizacja jeszcze nie dotarła. Inna sprawa, że takie rasistowskie żarty już dawno wyszły z mody w całej Europie poza Niemcami. Jedynie tam nie dotarło jeszcze, że taki dowcip to dziś obciach. - Moje ulubione powiedzenie brzmi: ucz się, bo nie zrozumiesz dowcipu - uśmiecha się Janusz Rewiński. - Bywało w Polsce, że gdy turyści z zagranicy żartowali między sobą w knajpie, nasi na wszelki wypadek spuszczali im łomot. Nie rozumieli, z czego się śmieją, więc mogli sądzić, że właśnie z nich. Popolskim też najłatwiej spuścić łomot, wrzucając ich do jednego wora z masą plebejskich polenwitze. Czesław Mozil, lider kapeli Czesław Śpiewa i rodowity zabrzanin, apeluje jednak o rozsądek. - Czy Polacy nie piją? Sam waliłem wódę z ciotką. Czy nie nosimy wąsów? Ja nie, ale znam wielu wąsatych. Czy w Zabrzu nie ma bloków? - śmieje się Czesiek. - Polska to piękny kraj pełen absurdaliów i zakompleksionych szlachciców. Ostrożnie, z tym obrażaniem się. Jesteście żałośniSzef rodziny Popolskich wyznał nam, że myśli o trasie koncertowej w Polsce. Chciałby zagrać w Zabrzu i intensywnie uczy się naszego języka. Czy ta trasa to dobry pomysł? W ramach odpowiedzi, warto przytoczyć wpis w księdze gości na stronie rodziny Popolskich. Pisownia oryginalna: "Wiadomo, że na czarnym rynku transplantacyjnym najdroższe są muzgi niemców - dlatego, że bez względu na wiek zawsze były mało używane! Szkopy nabijają się z Polaków, którzy przyjeżdżają do Niemiec coś zarobić, a w Holandii mamy lachę z Gebel-sów, którzy uciekają z Niemiec za pracą. Podsumowując to powiem: uważajcie, niemieccy mężczyźni, bo Turasy i Marokańce Was już zalewają swoją migracją, a Wasze kobiety, choć bardzo brzydkie, zostaną wciągnięte do ich haremów! Jesteście żałośni! Oddajcie krew za wojnę!!! U was już nie ma Niemców, wy wszyscy jesteście TURKAMI!". Schnella co niedzielaZa pośrednictwem naszej gazety Krzysztof Skiba oficjalnie wyraził chęć napisania scenariusza programu, który byłby ripostą na "Der Popolski Show". - Mam już nawet dwie propozycje tytułu: "Schnella co niedziela" albo "Zwei Mercedes gute sedes" zapowiada Walter, Solorz i Farfał, Skiba czeka na waszą odpowiedź. Drżyjcie, Popolscy!
Gwałt jest wpisany w naturę każdej armii, jak broń czy alkohol. Mistrzami w tej haniebnej materii są Rosjanie, którzy pozostawili po II wojnie światowej około 6 milionów nieślubnej progenitury. Polakom daleko do takiego wyniku. Nie sposób jednak jednak powiedzieć, że stronili oni od przemocy seksualnej. To byłoby niestety kłamstwo.Prezes Powiernictwa Polskiego, senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk powiedziała "Naszemu Dziennikowi", że jest zaskoczona szokującym wyrokiem sądu w Szczytnie, który nakazał eksmisję polskich rodzin w Nartach. "Chcę zwrócić uwagę, że w tego typu sprawach my jako podatnicy w praktyce wypłacamy odszkodowania Niemcom, poprzez kupowanie czy też zapewnianie z naszych podatków lokalu dla tych osób. Takich gospodarstw i kamienic jest znacznie więcej" - mówi pani prezes. Według senator Arciszewskiej-Mielewczyk, państwo polskie nie porządkuje należycie stanu prawnego tych nieruchomości, obarczając skutkami Bogu ducha winnych obywateli polskich w jesieni ich życia. "Niemcy z nas się śmieją. W rozmowach ze mną mówią: Nas nie interesuje, jak wy to sobie w Polsce załatwicie, to są wasze wewnętrzne sprawy. To przecież wasz sąd orzeka" - relacjonuje w "Naszym Dzienniku" prezes Powiernictwa Polskiego. Zakulisowe działania Polaków. Aleksander Kaczorowski. 03.10.2020. Kiedy kanclerz Niemiec zaprezentował plan zjednoczenia Niemiec, w Warszawie rozdzwoniły się dzwonki alarmowe. W planie
W holenderskim internecie kwitnia kampania nienawiści wobec Polaków. Internauci nie przebierają w słowach obrażając naszych rodaków, którzy wyjechali do Holandii w celach zarobkowych. Nazywają Polaków hołotą, pijakami, złodziejami. Za antyimigracyjną, antypolską kampanią stoi Partia Wolności kierowana przez Geerta Wildersa, która słynie z niechęci do cudzoziemców, szczególnie z Polski. Ksenofobiczne ugrupowanie, które przy każdej nadarzającej się okazji rzuca obelgi pod adresem Polaków rozpoczęło kampanię przeciwko naszym rodakom w zeszłym roku. Przyzwolenie na nią, po naciskach ze strony członków Partii Wolności dał sam premier Holandii Mark Rutte. Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" w internecie aż roi się od obelżywych wpisów, których ofiarami są pracujący w Holandii imigranci z Polski. "Słowiańska hołota", "Pijana hołota z bloku wschodniego", "Nienawidzę Polaków - je...ć ich wszystkich", "Polskie zacofane piź...ce, które kradną wszystko, co nie jest przykręcone do ściany" - to niektóre z nich. Przeczytaj koniecznie: Skandal! Niemcy śmieją się z naszych mężczyzn – Polak to niechluj, żłopie piwo i sypia z kozą VIDEO + ZDJĘCIA Problem antypolskiej kampanii Partii Wolności jest na tyle poważny, że jak podaje gazeta Polacy skarżą się na Holendrów w Ambasadzie RP w Hadze. Nienawiść wobec Polaków żywi szczególnie ta część społeczeństwa, która jest przeciwna integracji europejskiej. Zdaniem Holendrów migracja zarobkowa z Polski wpływa na wzrost bezrobocia w ich kraju. W ojczyźnie tulipanów i wiatraków żyje i pracuje ponad 130 tys. naszych rodaków.
Tak Niemcy dowiedzieli się, kto przeciw nim szpiegował. Wkrótce zaczęły się aresztowania, potem posypały się wyroki śmierci. Być może podobny los spotkałby agentów przekazanych przez